Stefan Chwin, Dziennik dla dorosłych
Pierwsze co przykuło moją uwagę w tej książce
jest papier na jakim została wydrukowana. Czytam naprawdę dużo, a pierwszy raz
się chyba z czymś takim spotkałam. Ale nie o tym…
Dziennik dla dorosłych jest zbiorem refleksji
S. na różne, przeważnie aktualne tematy (aktualne w momencie pisania). To
cudownie dowiedzieć się, że są ludzie, którzy w tym świecie zdolni są jeszcze
do głębszej refleksji, że znajduje ktoś na to chęć, siłę i ten przeklęty czas.
To takie niemodne… A Chwin, intelektualista, pisarz, człowiek wrażliwy i
wnikliwy nie dość, że pomyślał o różnych sprawach to jeszcze to spisał ku naszej
uciesze, wiedząc że czytelników wielu mieć nie będzie. Bo nie dość, że nie mamy
„czasu” myśleć, to co dopiero czytać, co pomyślał ktoś inny, po co to komu
potrzebne. Zawracanie głowy i marnowanie papieru.
Wiele poglądów zawartych w Dzienniku
uznano za kontrowersyjne. Cóż to za słowo worek. Możemy do niego wrzucić
wszystko czego nie rozumiemy i co jest niezgodne z naszym sposobem widzenia
świata. Zamysłem autora było skłonienie czytelników do polemiki, do rewizji
własnych, utwardzonych poglądów, do myślenia, do przyjęcia na chwilę jego
punktu widzenia, tylko na chwilę, po to żeby wrócić do swojej wizji świata
pocieszonym czyjąś „niesłusznością”. Autor jest szczery, nie boi się odbrązowić
tego i „odczernić” tamtego. Świat w oczach Chwina nie jest czarno biały.
Nie ma na świecie wyraźnego podziału na Dobro i Zło. Ważne jest aby na różne
sprawy patrzeć z wielu punktów widzenia, a nie odgradzać się od świata i ludzi
maską własnej twardogłowej nieomylności. Jakie to utopijne, gdybyśmy starali
się częściej przyjąć czyjąś perspektywę na świecie nie byłoby ekstremizmu.
Chwin pisze o Miłoszu, Szymborskiej,
Gombrowiczu, Grassie, literaturze czytelnikach w ogóle, chrześcijaństwie,
wierze i co do tego ma Kościół, o swoich książkach, o historii, Centrum
Wypędzonych w Berlinie i ataku na WTC, o Jaruzelskim i o tym kto strzelał do
robotników w ’68 i ’70 roku, o Wałęsie, swoim ojcu, Kaju i Gerdzie, epoce
podsłuchów, nietolerancji, o stosunkach polsko-niemieckich (Po co komu
Niemcy?), o kulturze i demokracji, o Gdańsku, krytykach literackich, powodzi, i
wielu innych sprawach.
Książka jest opowieścią i Stefanie C. i jego
świecie. Chronologia zdarzeń, czy ciąg przyczynowo-skutkowy nie są tu istotne.
Obrazy ludzi i zdarzeń są jak twierdzi autor „prawdziwe, chociaż fikcyjne”, a
raz przedstawiony pogląd może być całkowicie odwrócony kilka stron dalej.
Niektórych czytelników może razić wręcz
drażnić relatywizacja różnych zjawisk, jakiej dopuszcza się Chwin. Wiele osób
krytykuje jego podejście do kwestii np.: stanu wojennego w Polsce i
odpowiedzialności Jaruzelskiego. Ci, którzy się z nim nie zgadzają zarzucą mu,
że popiera linię jednej frakcji, tyle tylko, że „tamci” poczują pewnie to samo,
ale będzie to tylko zarzucanie się stereotypami i zgranymi argumentami,
powtarzanymi tyle razy, aż utraciły wszelki sens. Myślę, że przed
przystąpieniem do lektury, trzeba się odpowiednio przygotować. Spróbować
spojrzeć z dystansem na naszą rzeczywistość. Niestety tych, którym się to uda
będzie bardzo mało… Niemniej jednak książkę Chwina polecam tym, którzy
się mają za intelektualistów, innych pewnie znudzi.