Postąpiłam bardzo słusznie nie czytając
żadnych recenzji tej książki przed przystąpieniem do lektury. Nie był to jakiś
świadomy zamysł, ale na dobre mi to wyszło. Najpierw przeczytałam książkę, co
mi zajęło pięć dni, dopiero przed napisaniem tego tekstu przejrzałam kilka
polskich, amerykańską i angielską recenzję Łaskawych. I co się okazało? Ilu
czytelników, tyle odpowiedzi na podstawowe pytanie: O czym to jest? Cieszę się
więc, że wyrobiłam sobie własne zdanie, a nie czytając szukałam zwycięscy
konkursu na odpowiedzi na powyższe pytanie.
Max Aue, dyrektor fabryki koronek we Francji,
zdecydował się spisać swoje wspomnienia dotyczące głównie wojny, ale też swoje
rodzinne i osobiste. Dowiadujemy się, że był on oficerem SS, należał do SD
czyli Służby Bezpieczeństwa partii nazistowskiej. Tak naprawdę był biurokratą,
sporządzał raporty, które czasem ktoś nawet czytał.
Na Ukrainie uczestniczył w masakrze Żydów w
Babim Jarze. Był głównie obserwatorem, ale Żydów było tak dużo, że brakowało
rąk do pracy, więc musiał zakasać rękawy i przez jakiś czas sam dobijał
ułożonych w dołach, rannych Żydów. Zadaniem Aue był wywiad wśród niemieckich
żołnierzy, jakie jest ich morale. Pierwszą reakcją na egzekucje jest szok,
później obserwuje się je z pewną ekscytacją, a w końcu jesteśmy na nie
obojętni. Wielu żołnierzy się załamywało, popełniali samobójstwa, zaczynali
pić, płakać, ale także niektórym zabijanie sprawiało przyjemność,
rozsmakowywali się w tym.
Następnie Aue zostaje wysłany na Kaukaz. Jego
zadaniem jest zapoznanie się ze specyfiką ludów tam mieszkających. Bierze
udział w groteskowej, pseudonaukowej dyskusji dotyczącej rozstrzygnięcia
kwestii czy Bergjuden są prawdziwymi Żydami, czy nie. Z powodu plotek i swojej
postawy popada w niełaskę:
„Szukałem prawdy tam, gdzie nie chciano
prawdy, a jedynie politycznej korzyści.” s. 349.
Max zostaje wysłany do padającego już
Stalingradu, jest to niemalże wyrok śmierci. Jednak Aue ma niebywałe szczęście.
Przeżył postrzał w głowę – kula przeszła na wylot - i dzięki szeregowi zbiegów
okoliczności trafia na samolot ewakuujący rannych. Dość długo wraca do
siebie. Czy jednak rzeczywiście całkowicie wraca do zdrowia? Czy nadal jest tą
samą osobą? Wydaje mi się, że ten uraz miał wpływ na to co dzieje się od tej
pory z Maxem Aue.
Po powrocie ze Stalingradu zostaje odznaczony
i awansowany. Zaczyna pracę w administracji. Zajmuje się sprawami gospodarczymi
– to eufemistyczne określenie kryje zwiększanie wydajności niewolniczej pracy
więźniów obozów. Musi się zmierzyć z dążeniami innych biurokratów, którzy maja
za zadanie całkowitą eksterminację. Nie ma kompromisów w tym konflikcie
interesów. Aue wyrusza na inspekcje obozów, gdzie widzi w jak strasznych
warunkach przetrzymywani są więźniowie, odkrywa, że ich i tak niewystarczające
racje żywnościowe są kradzione na każdym poziomie hierarchii obozowej, a mienie
Żydów, które miało trafiać do Rzeszy jest rozkradane przez naczelników i strażników.
Obserwuje bestialstwo z jakim traktowani są więźniowie. Do pracy w obozach
trafiają najgorsi żołnierze, dla których nie było miejsca nigdzie indziej,
przestępcy i degeneraci. Praca w takim miejscu degeneruje ich jeszcze bardziej.
Nadużywają swojej władzy, znęcają się nad ludźmi. Aue twierdzi, że tu odkryli,
że Żydzi to tacy sami ludzie jak oni, którzy myślą i czują jak oni. Muszą więc
jakoś uzasadniać masakry jakich dokonywali i dokonują, próbują więc wytłuc z
nich ich człowieczeństwo, a im bardziej się z nimi znęcają, tym bardziej są
ludzcy, aż do śmierci, która rozwiązuje problem. Bezradność i słabość
więźniów budzi agresję u strażników.
Aue spędza kilka tygodni w Lublinie, gdzie
niemiecka administracja nurza się w rozpuście i zepsuciu. Trzeba przyznać, że
autor zaimponował mi tym, że zadał sobie sporo trudu docierając do detali
historycznych i topografii miasta. Przypominając sobie te wydarzenia po latach
Aue konstatuje:
„Wielu dyskutowało po wojnie, próbując
wyjaśnić, co się takiego stało, skąd nagle ten brak człowieczeństwa. Cóż,
wybaczcie, nie ma czegoś takiego, jak brak człowieczeństwa. Jest tylko
człowieczeństwo i jeszcze raz człowieczeństwo.” s. 612.
Podróżując z Maxem poznajemy mechanizmy jakie
panują na froncie oraz w administracji. Każdy jest małym trybikiem w tej
machinie, ma swoją działkę, którą zajmuje się jak najlepiej potrafi, kierują
nimi osobiste ambicje, strach przed posądzeniem o szerzenie defetyzmu, a
rzadziej także poczucie misji. Również Max mówi, że chciał tylko służyć Ojczyźnie
i Narodowi. Nachodziły go chwile zwątpienia, nie ze wszystkim się zgadzał,
eksterminację Żydów uważał za błąd. Obce mu były skrajnie faszystowskie
postawy, nie przestał myśleć na własny rachunek. Nie zapominajmy, że jest
intelektualistą i estetą. Każdą wolną chwilę poświęca na czytanie oraz
słuchanie muzyki poważnej (Powieść ma formę dzieła muzycznego). Jest
człowiekiem wrażliwym na piękno. Przez towarzyszy uważany jest za osobę
spokojną i pozbawioną większych ambicji. Głowię zaprzątają mu wspomnienia z
dzieciństwa i okresu dorastania. Wciąż analizuje co się stało z jego rodziną,
dlaczego matka wyszła za mąż, uznając ojca za nieżyjącego, dlaczego odebrano mu
jedyną osobę, którą kochał – siostrę Unę. Ich wczesne wspólne doświadczenia
seksualne, determinują jego dorosłe życie w tej sferze. Zresztą nawiązań do
psychoanalizy jest znacznie więcej. Przede wszystkim analność Aue.
Książka budzi rozliczne kontrowersje. Są
tacy, którzy twierdzą, że Littell to grafoman, który pławi się w literackiej
ohydzie, ku uciesze gawiedzi. Moim zdaniem każdy znajduje w tej książce to
czego szuka. Błędem jest zatrzymywanie się tylko na seksualnych ekscesach, bo
są tylko małą częścią życia Aue. Dla mnie najistotniejsza była przemiana Maxa.
Czy zaszła pod wpływem doświadczeń frontowych, czy są bezpośrednim wynikiem
urazu głowy. Druga kwestia, gdzie w człowieku ukrywa się Zło, czy każdy nosi w
sobie Potwora i co sprawia, że on się ujawnia. Nie jest to jednak, jak twierdzą
niektórzy anatomia zła, to również tylko jeden wycinek całości.
Książka dość mocno wciąga, jest napisana
solidnie, dobrze się ją czyta. Na pewno warto po nią sięgnąć. Mimo, że wiele
osób ma przesyt literaturą i filmami dotyczącymi wojny, niesłusznie. Ja w
każdej takiej pozycji odnajduję coś nowego, ciekawego, wstrząsającego, znajduję
tu materiał do rozmyślania jacy jesteśmy.
Moja ocena: 5/6
Wszystkie cytaty pochodzą z: Littell, J.
Łaskawe. Tłum. M. Kamińska-Maurugeon. Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2008.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz