Nie ma to jak kawał dobrej fantastyki od czasu do czasu.
Tegoroczną, krótką zimę, spędziłam w Midgaardzie, a Vuko Drakkainen stał się
moim literackim ideałem mężczyzny (choć pewnie nie na długo). A to wszystko
dzięki Panu Lodowego Ogrodu,
Jarosława Grzędowicza. Fajnie wydane przez Fabrykę Słów cztery tomiska urlopu
od rzeczywistości. A propos wydawnictwa to okazało się jakiś czas temu, że ma
ono swoją siedzibę blisko miejsca, gdzie mieszkam! Wiedziałam, że są z Lublina,
ale nie sądziłam, że się mieszczą po sąsiedzku, na trasie moich spacerów. Aż
mnie korci żeby któregoś dnia wprosić się na kawę i podejrzeć z bliska pracę
wydawnictwa…
Wracając do książki określiłabym ją jako połączenie S/F i
fantastyki. Vuko Drakkainen zostaje wysłany z Ziemi na planetę Midgaard na
samotną misję ratowniczą. Ma sprowadzić grupę naukowców badających ten zakątek
wszechświata. Ewentualnie sprawdzić co się z nimi stało i posprzątać po nich.
Ma pracować tak, aby nie wpływać w żaden sposób na kulturę Migdaardu. Ludzie
zamieszkujący Midgaard wyglądają podobnie do Ziemian i w ogóle pod wieloma
aspektami są bardzo podobni, a cała planeta i cywilizacja, jaką zbudowali, pod
względem technologicznym przypomina
Ziemię z okresu Średniowiecza. Vuko jest doskonale wyszkolony i wyposażony. Podczas
swojej misji zaprzyjaźnia się z grupą
„tubylców” . Razem stworzą grupę Nocnych
Wędrowców, którzy mężnie stawią czoła złu.
Sądzę, że większość miłośników fantastyki pozostanie pod
urokiem Lodowego Ogrodu i dzielnego Vuka. Jarosław Grzędwoicz dał tutaj
prawdziwy popis wyobraźni, udało mu się stworzyć barwny świat i bohatera z krwi i
kości, którego lubimy od pierwszych zdań. Nie dość, że jest prawdziwym facetem
z jajami, potrafi być też czuły i wrażliwy, potrafi zapłakać, a najważniejsze
jest to, ze ON CZYTA! Po prostu to lubi. Czyż to nie jest ideał mężczyzny?
Książka wciąga, czyta się bardzo szybko i z pewnością jest
to przyjemnie spędzony czas. W pierwszym tomie akcja mknie na złamanie karku,
przygoda goni przygodę. W drugim jest już zdecydowanie spokojniej, to etap
przemiany bohatera. Trzeci tom znowu trochę przyspiesza aby nas rozgrzać przed
czwartym, w którym wszystko się wyjaśni.
Bardzo lubię fantastykę, ale podchodzę bardzo poważnie do wyboru
książek, które trafiają na moją listę Must Read. A to dlatego, że moim zdaniem,
zalewa nas fala fantastycznego chłamu. A
już wyjątkowo nieufna jestem wobec polskiej fantastyki. Mamy mnóstwo autorów,
niestety niewielu, osiąga wysoki poziom. Wynkia to zapewne z faktu, że jest to
tak bardzo popularny gatunek. Może i każdy potrafi napisać swoją autobiografię,
na pewno wielu tak sądzi, patrząc na półki w księgarniach, jednak z dobrą
fantastyką jest inaczej. W tym przypadku moje obawy okazały się płonne, a wybór
lektury bardzo trafny. Cieszę się, że mam Pana
Lodowego Ogrodu na własność. Dostałam go od Świętego Mikołaja. Nie wiem jak
to zrobił bo książka jest trudno dostępna w komplecie. Szczególnie ciężko dostać
gdziekolwiek tom drugi i jak widzę, doskonale wiedza o tym sprzedawcy na
Allegro. Warto jednak poszukać. Książkę bardzo polecam. Zgodzę się z opinią, na
którą natknęłam się kilkakrotnie – Pan Lodowego
Ogrodu to pozycja obowiązkowa dla miłośników fantastyki.
Moja ocena: 5,5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz