To był dobry rok. Przyniósł ogromne zmiany w
moim życiu osobistym. Początek roku upłynął pod znakiem Zumby i ogromnego
apetytu na dobrą literaturę. Wzięłam udział w wyzwaniu czytelniczym Marzec z
Marią. Później przyszła wiosna, a z nią wieść o ciąży. Miałam więc jeszcze
więcej czasu na czytanie, chociaż początkowo trudno było mi się na czymkolwiek
skupić. Niestety od sierpnia, problemy ze zdrowiem, sprawiły że czytałam
znacznie mniej. A w listopadzie przyszedł na świat mój Syn.
W pewnej książce, przeczytałam w tym roku, że
przyjście na świat dziecka powoduje reorganizację w układzie nerwowym
polegającą na tym, że bardzo dużo komórek nerwowych ginie, umiera, co umożliwia
powstanie nowych połączeń między neuronami. To powoduje, ze zmienia się nasze
myślenie, pogląd na świat. Dzięki temu też, możliwe jest właściwe podjęcie
opieki nad potomkiem. Coś w tym jest. Jeszcze na początku listopada nie
wyobrażałam sobie jak to będzie, jak się odważę wziąć maleństwo na ręce, skąd
będę wiedziała, że jest głodne, jak go wykąpać. Po kilku godzinach z dzieckiem
stałam się niemalże ekspertem.
Dzisiaj Młody kończy dwa miesiące. Jest
ciekawym świata i wesołym niemowlaczkiem. Dotarliśmy się już w naszych rolach
matki i syna, dzieciątko zadomowiło się na tym świecie, tak obcym i nieznanym
dla niego na początku. Oczywiście wprowadzam już syna w świat literatury. Na
razie czytam mu głównie moje książki, ale bardzo też lubi nieśmiertelne wiersze
Brzechwy i Tuwima. Mam nadzieje, że kiedy dorośnie, czytanie będzie mu
sprawiało tyle przyjemności i radości co mi.
Niemowlę w domu zabiera młodym rodzicom
sporo czasu. To prawda. Teoretycznie dużo śpi, ale cóż z tego, skoro razem z
nim często padam i ja po nie- do- końca- przespanej nocy. Jednak na dobrą
książkę musi się znaleźć czas. Na swoje miejsce na blogu czekają już dwie
styczniowe pozycje. Ale najpierw uporajmy się z poprzednimi dwunastoma
miesiącami.
Przeczytałam 72 książki. Co jest zbliżonym
wynikiem do tych z poprzednich lat. 23 polskich autorów, to mój mały rekord. 11
książek przeczytanych w oryginale, to nieźle, ale jednak w poprzednich latach
czytałam więcej po angielsku. Pełną listę książek umieszczam poniżej, może
kogoś zainspiruje.
Nie podejmę się wskazania jednej książki
roku. Postanowiłam jednak wyróżnić trzy pozycje, które wywarły na mnie w tym
roku największe wrażenie:
Tiziano Terzani „Nic nie zdarza się
przypadkiem”
Pisałam o niej na blogu.
Joanna Olczak-Ronikier „W ogrodzie pamięci”
Autorka snuje opowieść o swojej rodzinie na
przestrzeni ponad stu lat. Udało jej się nie wprowadzić chaosu mimo, że
opowiada o tak wielu ludziach. Tworzy spójną, fascynującą opowieść o rodzinie i
o Polsce. Wspaniała książka.
Artur Domosławski „Kapuściński non-fiction”
Wiele było swego czasu kontrowersji wokół tej
książki. Rozumiem punkt widzenia Domosławskiego. Książka ważna chociażby z tego
powodu, że przetarła szlaki innym nie pomnikowym, a możliwie obiektywnym
biografiom, ukazujących to, co w człowieku dobre i to czego w swoim życiu mógł
się wstydzić.
Przeczytane w 2012
| ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz