poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Łuk Triumfalny

Witam po dłuższej przerwie. Czasami bardziej pochłania nas rzeczywistość niż świat książek i fikcji literackiej…  Co nie znaczy, ze nic nie czytałam przez ten czas. To byłoby niemożliwe! Wczoraj skończyłam Łuk Triumfalny. Nie ma chyba sensu żebym pisała cokolwiek przypominającego recenzję tej książki. Tym się zajęli już dawno temu specjaliści i wciąż to robią, o wiele lepiej niż ja bym to zrobiła. Chciałabym więc tylko skromnie zachęcić osoby, które odkładają sięgnięcie po tę książkę.
Erich Maria Remarque znany jest głównie za sprawą książki Na zachodzie bez zmian, która była kiedyś lekturą szkolną (nie wiem czy jest nią nadal, sądzę, że powinna). Wydany po wojnie (IIWŚ) Łuk Triumfalny był prawdziwym bestsellerem, przetłumaczono go na kilkanaście języków. Dla mnie osobiście Remarque to jeden z ulubionych pisarzy. Do tej pory żadna jego książka mnie nie rozczarowała, z każdej coś we mnie zostawało. Bardzo odpowiada mi też taki pesymistyczny klimat.
Łuk Triumfalny jest książką o miłości. Zawiodą się jednak ci, którzy spodziewają się typowego love story. Nie będzie tu happy endu, a opisywana tu miłość od początku jest czymś ulotnym, bez szans, bez nadziei.
Rzecz się dzieje w 1939 roku w przededniu II Wojny Światowej w Paryżu. Poznajemy świat niemieckiego uchodźcy, lekarza, ukrywającego się pod fałszywym nazwiskiem Ravic. Bohater walczy z traumatycznymi wspomnieniami z obozu koncentracyjnego, z którego uciekł. Czy zemsta będzie miała dla niego słodki smak?  Jak skończy się romans z Joanną, przypadkowo poznaną aktorką, która z jednej strony chce odrobiny stabilizacji, mimo że oboje są uchodźcami, z drugiej jednak nie potrafi i nie chce być wierna jednemu mężczyźnie?
Opisane czasy, mimo powszechnej obawy przed wojną i poczucia końca pewnej epoki , jawią się jako romantyczne i poniekąd beztroskie. Nikt nie martwi się o pieniądze czy pracę, wieczory spędzane są w restauracjach, w towarzystwie przyjaciół i znajomych, a calvados i koniak leją się strumieniami. Nie polecam tej książki trzeźwiejącym alkoholikom. Poważnie!
Łuk Triumfalny czyta się bardzo dobrze, można się delektować  stylem Remarque’a. Nie jeden raz uważny czytelnik, wrażliwy na piękno języka zatrzyma się na jakimś zdaniu, przeczyta je kilka razy, a nawet zapisze sobie, żeby zapamiętać trafnie ujęte motto.
A oto przypadkowo wybrany fragment. Na zachętę.
„Powoli podniósł się księżyc nad dachami. Brudne podwórze naprzeciw stało się pałacem z cieni i srebra. Wszystko się tak może zmienić z błota w srebro z pomocą odrobiny wyobraźni. Prze okno napływał zapach kwiatów. Cierpki zapach goździków w nocy. Ravic wychylił się przez okno i spojrzał w dół. Na parapecie piętro niżej stała skrzynka z kwiatami. Należała do uchodźcy Wiesenhoffa, Ravic wypompował mu kiedyś żołądek, było to w Boże Narodzenie, rok temu.”