czwartek, 6 marca 2014

Pan Lodowego Ogrodu



Nie ma to jak kawał dobrej fantastyki od czasu do czasu. Tegoroczną, krótką zimę, spędziłam w Midgaardzie, a Vuko Drakkainen stał się moim literackim ideałem mężczyzny (choć pewnie nie na długo). A to wszystko dzięki Panu Lodowego Ogrodu, Jarosława Grzędowicza. Fajnie wydane przez Fabrykę Słów cztery tomiska urlopu od rzeczywistości. A propos wydawnictwa to okazało się jakiś czas temu, że ma ono swoją siedzibę blisko miejsca, gdzie mieszkam! Wiedziałam, że są z Lublina, ale nie sądziłam, że się mieszczą po sąsiedzku, na trasie moich spacerów. Aż mnie korci żeby któregoś dnia wprosić się na kawę i podejrzeć z bliska pracę wydawnictwa…

Wracając do książki określiłabym ją jako połączenie S/F i fantastyki. Vuko Drakkainen zostaje wysłany z Ziemi na planetę Midgaard na samotną misję ratowniczą. Ma sprowadzić grupę naukowców badających ten zakątek wszechświata. Ewentualnie sprawdzić co się z nimi stało i posprzątać po nich. Ma pracować tak, aby nie wpływać w żaden sposób na kulturę Migdaardu. Ludzie zamieszkujący Midgaard wyglądają podobnie do Ziemian i w ogóle pod wieloma aspektami są bardzo podobni, a cała planeta i cywilizacja, jaką zbudowali, pod względem technologicznym  przypomina Ziemię z okresu Średniowiecza. Vuko jest doskonale wyszkolony i wyposażony. Podczas swojej misji  zaprzyjaźnia się z grupą „tubylców” . Razem  stworzą grupę Nocnych Wędrowców, którzy mężnie stawią czoła złu.
Sądzę, że większość miłośników fantastyki pozostanie pod urokiem Lodowego Ogrodu i dzielnego Vuka. Jarosław Grzędwoicz dał tutaj prawdziwy popis wyobraźni, udało mu się  stworzyć barwny świat i bohatera z krwi i kości, którego lubimy od pierwszych zdań. Nie dość, że jest prawdziwym facetem z jajami, potrafi być też czuły i wrażliwy, potrafi zapłakać, a najważniejsze jest to, ze ON CZYTA! Po prostu to lubi. Czyż to nie jest ideał mężczyzny?
Książka wciąga, czyta się bardzo szybko i z pewnością jest to przyjemnie spędzony czas. W pierwszym tomie akcja mknie na złamanie karku, przygoda goni przygodę. W drugim jest już zdecydowanie spokojniej, to etap przemiany bohatera. Trzeci tom znowu trochę przyspiesza aby nas rozgrzać przed czwartym, w którym wszystko się wyjaśni.

Bardzo lubię fantastykę,  ale podchodzę bardzo poważnie do wyboru książek, które trafiają na moją listę Must Read. A to dlatego, że moim zdaniem,  zalewa nas fala fantastycznego chłamu. A już wyjątkowo nieufna jestem wobec polskiej fantastyki. Mamy mnóstwo autorów, niestety niewielu, osiąga wysoki poziom. Wynkia to zapewne z faktu, że jest to tak bardzo popularny gatunek. Może i każdy potrafi napisać swoją autobiografię, na pewno wielu tak sądzi, patrząc na półki w księgarniach, jednak z dobrą fantastyką jest inaczej. W tym przypadku moje obawy okazały się płonne, a wybór lektury bardzo trafny. Cieszę się, że mam Pana Lodowego Ogrodu na własność. Dostałam go od Świętego Mikołaja. Nie wiem jak to zrobił bo książka jest trudno dostępna w komplecie. Szczególnie ciężko dostać gdziekolwiek tom drugi i jak widzę, doskonale wiedza o tym sprzedawcy na Allegro. Warto jednak poszukać. Książkę bardzo polecam. Zgodzę się z opinią, na którą natknęłam się kilkakrotnie – Pan Lodowego Ogrodu to pozycja obowiązkowa dla miłośników fantastyki. 

Moja ocena: 5,5/6