poniedziałek, 28 lutego 2011

Dwie proste historie


Zdecydowanie nie jestem kinomanką. Kiedy wieczorem mam wybór: film czy książka – prawie zawsze wybieram książkę.
Wczoraj była ta rzadka okazja kiedy to zdecydowałam się na film. Słucham dość często BBC 2 i słyszałam tam wiele bardzo pozytywnych komentarzy na temat filmu Jak zostać królem. Lubię te brytyjskie klimaty więc chętnie poświęciłam wieczór z książką na rzecz wieczoru w kinie.
Jak zostać królem to film o rodzinie królewskiej. Odsłania kulisy przejęcia tronu po śmierci króla Jerzego V. Starszy syn z powodu kobiety decyduje się abdykować, młodszy zaś syn zmaga się z wadą wymowy, co jest wielkim utrudnieniem dla króla. Minęły czasy kiedy zadaniem króla było defilowanie na koniu przed wiwatującym tłumem. Dzięki falom radiowym monarcha może dotrzeć ze swoim orędziem do wszystkich poddanych. Mogę sobie tylko wyobrazić jakie to wyzwanie dla osoby jąkającej się. Przyszła królowa matka wynajduje kolejnych doktorów, którzy mają uleczyć Bertiego. Kiedy jednak rozluźnianie krtani dzięki paleniu papierosów i czytanie z kamykami w ustach nie pomaga, trafia w końcu do specjalisty od wad wymowy z dalekiej Australii. Lionel Logue ma zupełnie inną metodę terapii. Nie będę zdradzać szczegółów fabuły, bo  warto samemu obejrzeć i się przekonać.
Film jest cudownie stonowany. Stonowanie to dotyczy wszystkiego, od strony emocjonalnej po kolory filmu. Ale to jest świetne, wspaniała odmiana po przeroście formy nad treścią w najnowszych produkcjach kinematograficznych, z rewolucyjnym Avatarem na czele. W tym filmie najważniejsza jest opowieść o człowieku, przede wszystkim o przyjaźni. Jest to naprawdę pokrzepiający film i do tego zabawny. Wszystko w dobrym stylu. Colin Firth jest niezwykle przekonujący w tej roli. Z wyglądu prawdziwie królewski – postawny, męski, wystarczy jednak zbliżenie na jego twarz, wyrażającą totalną bezradność i zawstydzenie. 



Oglądałam w tym roku dwa nominowane do Oscara filmy. Drugim jest polecany przez wszystkich Social Network. Tu też dominuje treść nad formą. Jest też ważny, ponieważ dotyczy fenomenalnego zjawiska jakim jest Facebook. Wynalazek ten już nas pewnie nie opuści, warto jednak się dowiedzieć jak to wszystko się zaczęło. To również jest opowieść o człowieku i to młodym, któremu udaje się w krótkim czasie osiągnąć spektakularny sukces. A przecież uwielbiamy takie historię bo dają nam nadzieję, ze wszystko jest możliwe i nasze życie też może się wspaniale odmienić.

Oba filmy polecam.

czwartek, 24 lutego 2011

Zwiedzanie Lublina

W najbliższą sobotę będzie można zwiedzać Lublin z przewodnikiem za darmo. W ten sposób obchodzony będzie Międzynarodowy Dzień Przewodników Turystycznych. W programie wycieczki znajdziemy głównie miejsca kultu, dwa z nich zostały wyróżnione Znakiem Dziedzictwa Narodowego. Można będzie zwiedzić między innymi kryptę archikatedry lubelskiej, gdzie kilka dni temu pochowany został arcybiskup Życiński.
Będzie to z pewnością świetna okazja, żeby zapoznać się z historią miasta i odkryć jego niedoceniane skarby. Zbiórka o 10:30 na Placu Zamkowym.


Polecam to wydarzenie i mam nadzieję, że sama będę mogła w nim uczestniczyć, bo jak większość mieszkańców Lublina, wiem o swoim mieście bardzo mało....

wtorek, 22 lutego 2011

Michel Houellebecq "Cząstki elementarne"

Michel Houellebecq doprowadził do poważnego rozłamu wśród krytyków, nie mogli się bowiem zdecydować czy jest dobrym czy złym pisarzem. Sukces komercyjny Cząstek elementarnych uczynił z niego autora cenionego i znaczącego, ale nadal ma on zagorzałych przeciwników.
Przeczytałam w zeszłym roku Poszerzenie pola walki, którą odebrałam jako bolesną i wiarygodną. Teraz sięgnęłam po Cząstki elementarne żeby ostatecznie wyrobić sobie zdanie na temat tego pisarza. Książka jest mocna, dosadna, gorzka i sugestywna. Zdecydowanie tylko dla dorosłych, ponieważ nasycona została seksem do granic wytrzymałości czytelnika.

cząstki elementarne, obiekty, których istnienie i wzajemne oddziaływanie pozwala wyjaśnić formy występowania i zachowania się materii. (Encyklopedia PWN)

Dwóch przyrodnich braci: jeden całkowicie pochłonięty swoja karierą naukową biolog (Michel), drugi seksoholik (Bruno). Porzuceni przez matkę, która wybrała życie w komunie w słonecznej Kalifornii, co odcisnęło na ich rozwoju nieusuwalne piętno, nigdy nie nauczyli się nie tylko okazywać, ale nawet przeżywać emocji. „Osoby, które Bruno miał okazję spotkać w swoim życiu, napędzało jedynie poszukiwanie przyjemności...”
 Książka pisana z perspektywy przyszłości. Autor, jak antropolog opisuje Francję pod koniec XX w. od rewolucji seksualnej po całkowity upadek wartości, zatarcie się granicy między dobrem a złem. Przedstawia zagubienie jednostki w świecie bez autorytetów i świętości, niepotrafiącej się odnaleźć w sytuacji moralnego dylematu. Dwa portrety współczesnego człowieka. Czy w takim świecie człowiek może być jeszcze szczęśliwy? Kiedy okazało się, że wolność, która była uosabiana z postępem, wcale nas nie uszczęśliwia. Wyzwoleni z jednych ograniczeń, trafiamy w inne, powodujące nie mniejsze cierpienia. Niemoc i bezradność człowieka wobec rzeczywistości.
 Ludzie jako cząstki elementarne, które mogą się zderzać i tworzyć odrębne byty, jednak zawsze są od siebie oddzielone. Człowiek nie przestanie być samotny we współczesnym świecie ponieważ wzajemne relacje interpersonalne uległy spłyceniu, ludzie stali się dla siebie obojętni lub brutalni. Często seks jest jedynym powodem spotkania drugiego człowieka, ale po raz kolejny okazuje się że to nie znosi murów miedzy ludźmi, a jest jedynie złudą i biologicznym motorem działania. Kruchość bliższych relacji międzyludzkich podkreślona jest przez Houellebecqa dość drastycznie bo poprzez uśmiercenie kobiet Michela i Bruna.
W książce roi się od odwołań do filozofii, literatury, filmu i muzyki, w których tkwi źródło moralnego upadku współczesnego człowieka. Bardzo pesymistyczna i ponura wizja świata i ludzi, a jednocześnie tylko trochę przesadzona. 

We are all going to die, but not before we rot slowly from the inside, make ourselves and others unbearably miserable, and become the patsies of a cynical society in thrall to the false gods of materialism and individualism. – do takiej refleksji doprowadziły Cząstki elementarne Alexa Clarke’a – recenzenta z The Guardian.

Świat opisywany przez Houellebecqa odchodzi powoli w zapomnienie. Zbliża się „mutacja metafizyczna” – „to znaczy radykalne i całościowe przemiany przyjętej powszechnie wizji świata – występują w historii ludzkości jedynie sporadycznie. Jako przykład tego zjawiska można podać pojawienie się chrześcijaństwa”. W 2029 roku powstał pierwszy człowiek nowego gatunku. 50 lat później ludzi wywodzących się ze starej rasy już prawie nie ma. „To dziwne z jaką łagodnością, rezygnacją, a nawet ze skrywana ulgą istoty ludzkie zgodziły się na wyginięcie własnego gatunku”.

niedziela, 20 lutego 2011

Aravind Adiga "Między zabóstwami"

W przypadku kilku moich ulubionych zespołów muzycznych niemalże regułą jest, że po spektakularnym sukcesie pierwszej płyty następuje spadek formy i druga płyta jest znacznie słabsza. Po czym trzecia znowu jest świetna. Czy ta zasada będzie też dotyczyła twórczości Aravinda Adigi? 
Biały tygrys był rewelacyjnym debiutem, docenionym przez czytelników i obsypanym nagrodami. Miedzy zabójstwami podoba mi się mniej, pewne wątki się powtarzają i nie jest tak barwna jak Biały tygrys, ale i tak uważam, że jest to książka warta przeczytania, a Adiga utrwalił tą powieścią swoje miejsce wśród utalentowanych współczesnych pisarzy.
Książka opowiada o fikcyjnym mieście Kittur leżącym nad Morzem Arabskim na południowo-zachodnim wybrzeżu Indii, w którym jak w soczewce skupiają się wszystkie problemy z jakimi borykają się Indie: bieda, korupcja, społeczeństwo  kastowe, niesprawiedliwość, podziały religijne i socjoekonomiczne.
Tytuł wskazuje na przedział czasowy w jakim w Indiach dokonują się istotne zmiany polityczne i społeczne, od śmierci Indiry Gandhi w 1984 roku zastrzelonej przez własnych ochroniarzy do zabójstwa Rajiva Gandhiego w 1991 roku.
Między zabójstwami to połączenie przewodnika turystycznego i zbioru opowiadań. Mamy 14 bardzo nierównych opowieści wplecionych we fragmenty przewodnika. Wszystkich bohaterów Miedzy zabójstwami zarówno bogatych jak i biednych łączy jedno – nadzieja. Wszyscy jednak są bezradni, a ich bunt ma wymiar tragiczny:  dziewczynka marząca o tym by ojciec powiedział do niej „słoneczko”, przemierzająca całe miasto by zdobyć dla niego narkotyki, za wyżebrane wcześniej pieniądze;  stara panna z wyższej kasty, pracująca przez całe życie jako kucharka bogatych, księgarz, który upiera się nad sprzedawaniem powielanych własnoręcznie „Szatańskich wersetów”, właściciel fabryki litujący się nad tracącymi wzrok pracownicami…
Styl Adigi jest schludny i oszczędny, z nielicznymi opisami. Da się tu rozpoznać warsztat dziennikarski autora. Potrafi na zimno, bez emocji i zbędnego patosu przedstawiać czytelnikowi, często wstrząsające, obrazy współczesnych Indii. Oto kilka przykładów:
„Poczuł zapach bazylii, dowód, że istnieje na tym świecie dobro. Ale kiedy otworzył oczy, zobaczył dookoła siebie ziemię usłaną cierniami, upstrzoną odchodami, a do tego bezpańskie zwierzęta”.
„[…] ruszył wzdłuż ściany, nie zwracając uwagi na długi rząd żebraków. Byli miedzy nimi trędowaci siedzący na jakichś łachmanach, kaleki z uszkodzonymi rękami i nogami, inwalidzi na wózkach, niewidomi, którym bandaże zakrywały oczy, oraz stworzenie z krótkimi brązowymi kikutami podobnymi do foczych płetw w miejscu rąk, z jedną normalną nogą oraz miękkim brązowym kikutem zamiast drugiej. Owa istota leżała na lewym boku , ciągle podrywając się na biodro, jak zwierze rażone prądem elektrycznym, patrzyła przed siebie niewidzącymi oczami i zawodząca bez przerwy:
- Allah! Aaallah! Aaallah!”

Potencjalni turyści zwiedzający dowolne miasto w Indiach powinni zapamiętać, jak może wyglądać codzienna egzystencja jego mieszkańców.  Jest to obraz niedostępny dla nieuważnego obserwatora, ukryty pod fasadą rozwijającego się gospodarczo, barwnego i fascynującego kraju, w którym, oprócz historii przedstawionych w książce, jest jeszcze ponad miliard innych, podobnych.

sobota, 19 lutego 2011

Rytm życia



Nie da się przecenić wkładu profesora Antoniego Kępińskiego w rozwój polskiej medycyny, a w szczególności psychiatrii. Jego monografie ukazują nam nowe, ludzkie spojrzenie na zagadnienia zdrowia psychicznego. Ciekawe jest to, że wszystkie książki profesora powstały w ciągu ostatnich dwóch lat jego życia, gdy przykuty był do łóżka śmiertelną chorobą. Można więc powiedzieć, że są te książki swoistym testamentem tego wybitnego naukowca.
„Rytm życia” zawiera eseje o zróżnicowanej tematyce, tak jak zróżnicowany jest obraz człowieka. Znaczną część książki zajmują rozważania o przeżyciach ludzi, którzy doświadczyli pobytu w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu i psychopatologii władzy. Autor próbuje zrozumieć jak mogło dojść do tej tragedii, która na zawsze pozostanie czarną plamą historii ludzkości. Pisze, że nikt kto tego nie przeżył nie jest w stanie wyobrazić sobie krzywdy jakiej doznali więźniowie obozów. Mimo że od tego czasu minęło wiele lat, nieliczni, żyjący jeszcze świadkowie tych wydarzeń wciąż zmagają się z koszmarami przeszłości. Wspólne cechy ludzi, którzy przez to przeszli nazwane zostały „astenią postępującą”, „astenią poobozową” lub „zespołem obozu koncentracyjnego” (KZ-syndrom).
Autor porusza następnie bardzo interesującą tematykę starości, o której pisze: „Podobnie jak jesień może być najpiękniejszą porą roku, tak i starość może być najlepszym okresem życia, w którym osiąga się życiową mądrość i czuje prawdziwy smak życia, a to, co się w ciągu życia przeżyło, daje poczucie rzetelnego dzieła.” Niejednokrotnie jednak bilans życiowy dokonywany w tym okresie bywa oceniany negatywnie, wtedy starsi ludzie stają się przesadnie aktywni i chcą nadrobić stracony czas. We współczesnym świecie, gdzie prym wiodą zaawansowane technologie i kult produktywności, ludzie starzy czują się zagubieni i niepotrzebni. A ich zdolności, wiedza i doświadczenie życiowe jest marnowane.
Interesujący jest także esej o alkoholu i jego funkcji w kształtowaniu charakteru  narodowego Polaków. Kępiński wyróżnia następujące style picia: neurasteniczny, kontaktywny, dionizyjski, heroiczny i samobójczy. W Polsce, jak nie trudno się domyślić,  dominuje styl heroiczny i samobójczy. Wymagają one dużej ilości alkoholu, po którego wypiciu osiąga się poczucie mocy i gotowości do wielkich czynów, co w naszych warunkach zwykle kończy się na chuligańskich wybrykach.
Kępiński pisze także bardzo pięknie o trudnej pracy psychoterapeuty, który daje z siebie wszystko aby pomóc pacjentowi a kiedy poprawa rzeczywiście się pojawia to nigdy nie może być pewny, że ma w tym swoje zasługi. Czasami miłość kobiety, życzliwość innego pacjenta, czy też uśmiech pielęgniarki może zdziałać więcej niż ciężka praca psychoterapeuty. Wielką przygodą zdaniem Kępińskiego jest także zdobywanie informacji o chorym, próba dotarcia do niego i nawiązania kontaktu, co jeśli się powiedzie daje lekarzowi ogromną satysfakcję i wiarę w sens tej misji. „Powoli odsłania się przed nami, jak ciekawy film czy powieść, całe życie chorego. Coraz lepiej go rozumiemy i często czujemy, że jesteśmy z nim razem. Często w jego przeżyciach i zawodach życiowych widzimy swoje własne przeżycia. Poznając chorego, poznajemy też siebie.”
Szczególnie interesujące wydały mi się dwa zagadnienia poruszone w tej książce. Była to tematyka schizofrenii oraz prognoza psychiatryczna.
 W swej prognozie na przełom wieków Kępiński pisze, że człowiek za trzydzieści lat będzie poddany dwóm do tej pory przeciwstawnym siłom: wymogom świata technicznego i swej ludzkiej naturze. W przyszłości dojdzie być może do symbiozy techniki z przyrodą, co uczyni środowisko człowieka mniej sztucznym i stereotypowym pozwalając na większą indywidualizację. Stopień zróżnicowania między ludźmi wzrośnie, zaczną się zacierać różnice narodowe, a w dalszej przyszłości także rasowe. Mniej optymistyczny wariant zakłada wzrastające poczucie chaosu, bezsensu życia i próba ucieczki w irracjonalne ideologie, dające złudne poczucie bezpieczeństwa i porządku.
Kępiński wyprzedził, jak mówią niektórzy, swoją epokę przeciwstawiając w swojej prognozie postawy: „kosmonauty” i „artysty”. Oznaczają one z jednej strony konieczność podporządkowania się bezwzględnym wymogom współczesnego świata, z drugiej zaś poszukiwanie maksymalnego rozwoju własnych możliwości przez zachowanie indywidualności i spontaniczności.
Zawsze byłam pod wrażeniem tego jak profesor Kępiński pisze o schizofrenii. Jego głębokie zrozumienie problemów i przeżyć osób chorych na schizofrenię i niezwykła tolerancja wobec nich stanowią dla mnie pewien drogowskaz jak powinien wyglądać stosunek terapeuty do pacjenta, a także rozbudziły moje zainteresowania tą chorobą i psychologią kliniczną w ogóle. Autor pisze, że z chwilą wybuchu psychozy schizofrenicznej zaciera się granica miedzy światem fantazji i marzeń a światem rzeczywistym. Osobowość zmienia się w chaotyczny kosmos: „Nasuwa się metafora o ogniu, w którym spala się psychika chorego; ogień zostawia zgliszcza; mówimy wtedy o schizofrenicznym rozpadzie osobowości.” Sprawy codziennego życia schodzą na dalszy plan, wobec bogactwa i niezwykłości nowo odkrytego, wewnętrznego świata. Kępiński opisuje kilka wyjątkowo interesujących przypadków, z którymi osobiście się spotkał podczas swej praktyki w Klinice Psychiatrycznej AM w Krakowie, np. przypadek mężczyzny, który przeżywał zdolność rzutowania się w czasie i przestrzeni w sposób prawie zmysłowy lub człowieka, który uważał, że jest Jezusem. Autor podkreśla obecność tzw. myślenia filozoficznego chorych na schizofrenię i zastanawia się na ile ma ono prawdziwą wartość. Rozwiązanie tej wątpliwości należałoby już jednak do filozofów. Uważa także, że w tej chorobie cechy swoiście ludzkie ulegają „katastroficznemu przerostowi”, co uwzniośla w pewien sposób tą chorobę, a także sprawia, że jest ona tak interesująca.
„Rytm życia”, podobnie jak pozostałe książki profesora Antoniego Kępińskiego może zainteresować zarówno ludzi w sposób zawodowy związanych z psychiatrią lub psychologią, jak też laików. W tym właśnie tkwi istota wyjątkowego stylu pisarstwa tego autora. Zagadnienia trudne, teoretyczne potrafi on przedstawić w sposób prosty i zrozumiały. W książce tej uwidacznia się głęboko humanistyczny i humanitarny stosunek Kępińskiego do ludzi, przepojony miłością, troską i szacunkiem. Mimo że autor podejmuje w swej pracy wiele zagadnień, niejednokrotnie dalekich od siebie, całość książki ukazuje bardzo trafną i zwartą wizję współczesnego człowieka i problemów z jakimi musi się zmierzyć w swoim życiu.