wtorek, 23 kwietnia 2013

Drwal



Drwal, Michał Witkowski



Michał Witkowski, pisarz – celebryta, postanawia napisać wreszcie książkę, którą dobrze ocenią krytycy, a na wieczorki w bibliotekach przyjdą nie tylko emerytowane fryzjerki, ale także młodzi chłopcy. Aby osiągnąć ten cel rozsądnym wydaje się napisanie kryminału – to się teraz świetnie sprzedaje, nawet na stacjach benzynowych, albo powieści przygodowej dla młodych chłopców właśnie. Szukając materiału do książki, a także wytchnienia od hałaśliwej Warszawy, autor wyrusza do Międzyzdrojów. Zamieszka u raz spotkanego obcego faceta w domku w lesie. Nawiasem mówiąc, autor od razu przyznaje się do swojej słabości do facetów z domkami. Pewnie liczył, że posypią się zaproszenia po wydaniu książki, tylko czy zborsuczeni faceci od domków czytają taką literaturę… albo czy czytają cokolwiek?
 Jest listopad. Miasto straszy brudem, szarzyzną, błotem i resztkami plakatów reklamujących wakacyjne atrakcje, choćby takie jak koncert kabaretu Otto, czy dyskoteka w „pianie, śmietanie”. Domek natomiast to stara leśniczówka na pustkowiu. Sceneria wprost stworzona do kryminału, a może nawet do horroru. Jak się okazuje, dla chcącego nic trudnego i zawsze można znaleźć materiał do takiej historii. Robert, właściciel domku, musi przecież skrywać jakąś tajemnicę. Bo co może skłonić faceta w sile wieku do zaszycia się w głuszy z całymi siatami psychotropów?  Oczywiście złe wspomnienia. Michał Witkowski rozpoczyna śledztwo!
 Brawo dla Witkowskiego za autoironię i dystans do siebie. Obraz „podtatusiałej cioty z dwoma podbródkami i brzuszkiem”, w rozciągniętym swetrze z Zary, pędzący na motorowerze przez Międzyzdroje pozostanie ze mną na długo. Na pewno Michał Witkowski ma też bardzo cenny dla pisarza dar, a mianowicie jest świetnym obserwatorem. Potrafi wyłapać z rzeczywistości szczegóły, które tworzą wspaniałe tło zdarzeń. Dostrzega niuanse, których zwykli zjadacze chleba nie dostrzegają, a które definiują nasz świat. Opisy Międzyzdrojów po sezonie są tak plastyczne, że czujemy jakbyśmy tam byli. I to dosłownie! bo autor nie poprzestaje tylko na opisie obrazów ale rejestruje również zapachy. Zmysł obserwacji nie opuszcza autora jeśli chodzi o bohaterów, to ludzie z krwi i kości, tacy jakich widzimy na ulicach swoich miast. Mają swoje znaki szczególne , rozpoznajemy postacie po charakterystycznych dla nich szczegółach. No i mamy kalejdoskop śmiesznych, ale bardzo prawdziwych postaci np.: luja, fascynacja którym jest jednym z głównych wątków powieści, pana Zbyszka, Krewetkę, prostytutkę Jadzię Parszywą, Rozklekotanego i wiele innych.
Książka napisana jest prostym, bardzo współczesnym, kolokwialnym językiem, od czasu do czasu autor „rzuci mięsem”, ale nie zaburza to odbioru utworu. Witkowski bawi się stylem i konwencjami literackimi. Drwal nie jest wiec typowym kryminałem, jak czasami był przedstawiany. Owszem, fabuła opiera się na zagadce kryminalnej sprzed lat, jednak śledztwo i sama postać „detektywa” to już zupełnie inna bajka. Tak naprawdę cały ten wątek kryminalny okazuje się tylko tłem, na którym przedstawieni są bohaterowie książki, z których każdy nosi jakąś typowo polską przywarę. Oczywiście najważniejszy jest luj!
Drwal od początku porywa wartką akcję, ale im dalej zapuszczamy się w świat Międzyzdrojów i okolic po sezonie, tym robi się ciekawiej. Mam wrażenie, że autor zaczął pisać to na poważnie, a później go poniosło i się po prostu świetnie bawił podczas pracy. Co więcej, podobne odczucia ma się podczas czytania/słuchania. Na początku słuchamy uważnie, skupiamy się, bierzemy wszystko na poważnie, ale okazuje się, że coraz częściej robi się śmiesznie i w końcu wciąga nas ta powieść jak jakiś wir i bawimy się przednio, jak na karuzeli. Przynajmniej ja tak miałam.
Do mnie trafił Drwal w wersji Audio. Zapakowałam dziecko w wózek, słuchawki na uszy i zapuszczam książkę. Wiedziałam, że książkę czyta autor, co jest zawsze dla mnie dużym atutem. Nie wiedziałam jednak za wiele o Michale Witkowskim. Widziałam kiedyś jakiś wywiad z nim w TV i to o książkach, a nie małżeństwie z Jacykowem. Wtedy, właśnie, wciągnęłam go na listę polskich współczesnych autorów wartych bliższego zapoznania się z ich twórczością. Nie pamiętałam jednak jaki ma on głos, więc po włączeniu odtwarzacza doznałam małego szoku. Już myślałam, że ta książka nie nadaje się do odsłuchania, ale stwierdziłam: „Daj mu szansę, nie oceniaj go od razu tak surowo, sama nie masz najlepszej dykcji…” . Przeszłam jakieś 2 km i ten głos i potknięcia nie przeszkadzał mi już wcale, a wręcz przeciwnie. Uznałam, że faktycznie książkowy Michał Witkowski musi mówić głosem Michała Witkowskiego. W końcu szłam i się śmiałam i z treści i z brawurowego wykonania.
Serdecznie polecam. Dobra zabawa murowana.
P.S. Na Youtube można znaleźć monolog Jadzi Parszywej. To tak na zachętę.

Moja ocena: 5

Michał Witkowski Drwal. Czyta Michał Witkowski, Świat Książki