środa, 18 maja 2011

Roddy Doyle - Paddy Clarke Ha Ha Ha


Roddy Doyle jest mało znanym w Polsce pisarzem, a szkoda. Ten irlandzki pisarz jest bowiem docenianym twórcą na świecie, jego książki były nagradzane, a filmy nakręcone na ich podstawie odnosiły duże sukcesy. W 1993 roku powieść Paddy Clarke Ha Ha Ha została uhonorowana Bookerem.
Mam słabość do książek opowiadających o przygodach małych chłopców. Przekonują mnie one, że ich życie jest naprawdę ciężkie. Zabawne przygody, o których czytamy, dla nich są wielkimi katastrofami, a jaką nauką jest zagłębianie się w ich skomplikowane zasady dotyczące relacji z innymi ludźmi. Zabawne jest też to, że wiele tych cech im zostaje! Tyle, że już się nie wstydzą pokazywać w towarzystwie dziewczyn.
Paddy (Patrick) Clarke to 10 letni chłopiec dorastający w Barrytown, na przedmieściach Dublina. Rzecz się dzieje w roku 1968. Widzimy świat oczami dziecka, które nie zawsze trafnie analizuje to co się dzieje. Obiegowa opinia głosi, że to książka o dorastaniu. Nie do końca się z tym zgadzam. Oczywiście, każda powieść o dziecku w pewnym stopniu o tym jest - takie są prawa natury -dzieci dorastają. W Paddym, moim zdaniem, chodzi głównie o rozpad rodziny, widziany oczami dziesięciolatka. Zwykle w takich przypadkach dziecko obwinia siebie za nieporozumienia między rodzicami. Paddy kocha rodziców, jednak zdaje sobie sprawę, że winę za kłótnie ponosi głównie ojciec. To trochę nietypowe, trudno sobie wyobrazić, żeby dziecko myśląc o przyczynach kłótni rodziców myślało, że do „tanga trzeba dwojga”. Po tak poważnych rozmyślaniach zaczyna płakać i nasłuchuje przez całą noc, bez ruchu, wierząc, że dzięki temu powstrzymuje awantury. Rozpad rodziny powoduje takie zmiany w zachowaniu dziecka, które można nazwać dorastaniem, ale jest to efekt traumatycznych doznań, a nie naturalny proces i zwykle prowadzi do patologii tego rozwoju. Takie wydarzenia prawie zawsze powodują nieprawidłowości w zachowaniu dziecka, zwłaszcza tak małego. Tego również autor nie przewidział. W zasadzie, po odejściu ojca Paddy dorasta w ciągu kilku dni. Zaczyna rozumieć, że kocha brata i że teraz to on jest panem domu…  Towarzyszy temu również odsunięcie się od kolegów, bo od teraz Paddy woli świat dorosłych.
Ciekawą postacią jest młodszy brat Francis (Sindbad), niestety Doyle nie poświęca mu zbyt wiele czasu. Daje nam tylko obraz małego, milczącego, nie uśmiechającego się chłopca, który świetnie gra w piłkę.
Zabrakło mi więc realizmu psychologicznego w tej książce. W ogóle uważam, ze prowadzenie narracji przez dziecko to dość ryzykowny zabieg literacki. Z jednej strony, daje perspektywę dziecka, z drugiej jednak strony, może być pułapką dla dorosłego pisarza, który ma za mało wiedzy z psychologii rozwojowej dziecka. Książka staje się wtedy mało autentyczna, a może się stać wręcz infantylna. Aż takich zarzutów nie mam do tej książki, bo faktem jest, że czyta się ją z przyjemnością, roi się w niej od zabawnych anegdot z podwórka, co więcej daje realistyczny obraz życia ówczesnej, przeciętnej, irlandzkiej rodziny. Dziecięca narracja, w sensie technicznym, też jest plusem tej książki – nie ma podziału na poszczególne rozdziały, mamy ciąg opowieści, chłopiec przeskakuje z wątku na wątek, podążamy za jego skojarzeniami i to wszystko jest bardzo realistyczne. Autor czuwa nad opowieścią chłopca więc w końcu przybiera ona postać przyczynowo-skutkową.
Mocną stroną tej powieści są też z pewnością dialogi. Brzmią naturalnie i różnicują bohaterów. To dobrze ponieważ stanowią większą część powieści. Sprawia to, że historia biegnie wartko i wciąga.
Często podczas lektury przypominałam sobie inna powieść o podobnej tematyce Konstelacje Davida Mitchella i chyba ta druga podobała mi się bardziej, było w niej więcej wątków, a nie ograniczała się do zbioru zabawnych historyjek. 

Zachęcam do czytania i dyskusji.

3 komentarze:

  1. przyznam, ze nie znam ani autora ani książki, ale lubię takie historie i zacznę się rozglądać za tą książką :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim razie polecam także Konstelacje, o których wspominałam w poście. I mam nadzieję, że podzielisz się ze mną wrażeniami po lekturze. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. A czytałeś po polsku czy po angielsku? Są w ogóle jakieś tłumaczenia Roddy'ego na polski?

    OdpowiedzUsuń