środa, 22 lutego 2012

W hołdzie Szymborskiej

 Największym hołdem dla zmarłego poety jest czytanie jego wierszy. Nie jestem miłośniczką poezji, ale... takie okazje jak śmierć poety przypominają o jego istnieniu, to pierwszy, smutny fakt. Drugi jest taki, że wielu ludzi nie poprzestaje na skonstatowaniu, że żyła kiedyś taka polska poetka, jak na przykład Szymborska, ale nawet odważy się przypomnieć sobie parę wierszy, znanych jeszcze ze szkoły. Tak właśnie było ze mną. Chciałam też zachęcić innych do uczczenia pamięci Wisławy Szymborskiej. Może na przykład tak:

Kot w pustym mieszkaniu Wisława Szymborska

Umrzeć - tego się nie robi kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.

Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.

Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
O żadnych skoków pisków na początek

 Wiersz powstał po śmierci pisarza Kornela Filipowicza, z którym związana była Szymborska. Został wydany w tomiku "Koniec i początek" (1993).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz