Mam nadzieje, że wybaczycie moją
przedłużającą się niebezpiecznie nieobecność na blogu. Zmagam się obecnie z
tzw. "koszmarem I trymestru" i nawet czytanie wzmaga u mnie mdłości,
nie wspominając o pisaniu - ból głowy utrudnia mi znacznie skupienie uwagi i
pogłębioną refleksję na jakikolwiek temat...
Nie znaczy to jednak, że nic nie czytam. Na
początku kwietnia przeczytałam Cudzoziemkę, która z wielu powodów była dla mnie
bardzo interesująca. Świetna książka, niestety zapomniana, serdecznie polecam i
sądzę, że to must reaad literatury polskiej.
Później odbyłam fascynująca podróż po byłym
ZSRR mając za przewodnika po tej "Rajskiej dolinie wśród zielska"
Jacka Hugo-Badera (również polecam). Nie udało mi się przebrnąć przez
"Wyspę Krym" Aksjonowa, na którą tak długo polowałam. Przeczytałam
150 stron i stwierdziłam, że nie dam rady czytać tego dalej. Może jeszcze wrócę
do tej książki w bardziej sprzyjających okolicznościach. Po tej porażce
sięgnęłam po "Z głowy" Janusza Głowackiego i to było to czego
potrzebowałam. Ciekawa historia nietuzinkowego człowieka, napisana z humorem
czasami gorzkim ale zawsze inteligentnym. Bardzo dobra rzecz. W międzyczasie
poczytuję "Czarną Księgę Kobiet", którą postaram się wam przybliżyć
na blogu, jak tylko trochę się ogarnę, a jestem na dobrej drodze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz