wtorek, 15 maja 2012

Mariusz Ziomecki Mr. Pebble i Gruda





Na wstępie jeszcze raz przepraszam za nieobecność i po raz kolejny obiecuję poprawę... mam nadzieję, że od zaraz. Chodzi też za mną pomysł - podsunięty przez Ł. - na nowy blog, o aktualnej obecnie dla mnie tematyce. Jeszcze jednak poczekam na wyklucie się tego pisklęcia i w odpowiednim czasie umieszczę tutaj stosowną informację. Oczywiście, nowy blog nie wpłynie negatywnie na moje pierwsze, internetowe/blogowe wcielenie czyli senstatoro.
Ale wróćmy do tematu...

Weekend majowy był cudowny! Było wszystko to co lubię - piękna, ciepła pogoda, dużo książek czytanych na tarasie, spokojny czas w domu we dwoje, a właściwie troje - nie zapominajmy o kocie! Kilka spotkań ze znajomymi, lody rożki i jak widać na załączonym obrazku - truskawki.

Mr. Pebble i Gruda to książka, o której znalazłam bardzo mało informacji w sieci, a opinii na blogach nie znalazłam w ogóle. Jakiś czas temu była to mocno promowana pozycja w sieci księgarni na E.
Książka zapowiadała się dobrze, może nie rewelacyjnie, ale jednak przyjemnie się to czytało. Styl i klimat na początku książki przypominał mi odrobinę Johna Irvinga, nie wiem dlaczego, bo racjonalnie rzecz ujmując podobieństw nie jest wiele. Poznajemy polskiego poetę Jana Kamyka, mieszkającego z kilkunastoletnim synem na przedmieściach Detroit, zarabiającego na życie wykładami na pobliskiej uczelni. Kamyk wyemigrował z Polski w latach 80-tych, po samobójczej śmierci żony. W Ameryce, pod nazwiskiem Pebble, bohater próbuje na nowo ułożyć sobie życie. Niemal całkowicie zerwał kontakt ze wszystkimi znajomymi i członkami rodziny z Polski.
Duchy przeszłości i tajemnica kryjąca się za śmiercią żony nie dają jednak o sobie łatwo zapomnieć i po latach przyjdzie się Kamykowi z nimi zmierzyć. Zakończenie książki, mimo że już w Polsce, iście amerykańskie - happy end pod każdym względem. Klasyczne "I żyli długo i szczęśliwie".
Oprócz mało przekonującej motywacji bohaterów, dłużyzn w drugiej części książki i zakończenia uciętego różowym nożem, powieść przynosi czytelnikowi odrobinę rozrywki, a nawet małą dawkę wiedzy z najnowszych dziejów Polski.
Mr. Pebble i Gruda to prezent gwiazdkowy. Obdarowujący, widząc że już kończę czytać zadał mi pytanie za 1000 punktów - "A kto to jest Gruda?" Nie jestem pewna czy to wina autora, czy mnie zawiodła koncentracja uwagi podczas książki, w każdym razie nie znam odpowiedzi na to istotne pytanie. Jeśli ktoś odkrył tożsamość Grudy to bardzo proszę o podzielenie się za mną tą wiedzą.

Zachęcam wszystkich do czytania, nie tylko tej książki. Pozdrawiam i do rychłego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz