Na wstępie jeszcze raz przepraszam za
nieobecność i po raz kolejny obiecuję poprawę... mam nadzieję, że od zaraz.
Chodzi też za mną pomysł - podsunięty przez Ł. - na nowy blog, o aktualnej
obecnie dla mnie tematyce. Jeszcze jednak poczekam na wyklucie się tego
pisklęcia i w odpowiednim czasie umieszczę tutaj stosowną informację.
Oczywiście, nowy blog nie wpłynie negatywnie na moje pierwsze,
internetowe/blogowe wcielenie czyli senstatoro.
Ale wróćmy do tematu...
Weekend majowy był cudowny! Było wszystko to
co lubię - piękna, ciepła pogoda, dużo książek czytanych na tarasie, spokojny
czas w domu we dwoje, a właściwie troje - nie zapominajmy o kocie! Kilka
spotkań ze znajomymi, lody rożki i jak widać na załączonym obrazku - truskawki.
Mr. Pebble i Gruda to książka, o której
znalazłam bardzo mało informacji w sieci, a opinii na blogach nie znalazłam w
ogóle. Jakiś czas temu była to mocno promowana pozycja w sieci księgarni na E.
Książka zapowiadała się dobrze, może nie
rewelacyjnie, ale jednak przyjemnie się to czytało. Styl i klimat na początku
książki przypominał mi odrobinę Johna Irvinga, nie wiem dlaczego, bo
racjonalnie rzecz ujmując podobieństw nie jest wiele. Poznajemy polskiego poetę
Jana Kamyka, mieszkającego z kilkunastoletnim synem na przedmieściach Detroit,
zarabiającego na życie wykładami na pobliskiej uczelni. Kamyk wyemigrował z
Polski w latach 80-tych, po samobójczej śmierci żony. W Ameryce, pod nazwiskiem
Pebble, bohater próbuje na nowo ułożyć sobie życie. Niemal całkowicie zerwał
kontakt ze wszystkimi znajomymi i członkami rodziny z Polski.
Duchy przeszłości i tajemnica kryjąca się za
śmiercią żony nie dają jednak o sobie łatwo zapomnieć i po latach przyjdzie się
Kamykowi z nimi zmierzyć. Zakończenie książki, mimo że już w Polsce, iście
amerykańskie - happy end pod każdym względem. Klasyczne "I żyli długo i
szczęśliwie".
Oprócz mało przekonującej motywacji
bohaterów, dłużyzn w drugiej części książki i zakończenia uciętego różowym
nożem, powieść przynosi czytelnikowi odrobinę rozrywki, a nawet małą dawkę
wiedzy z najnowszych dziejów Polski.
Mr. Pebble i Gruda to prezent gwiazdkowy.
Obdarowujący, widząc że już kończę czytać zadał mi pytanie za 1000 punktów -
"A kto to jest Gruda?" Nie jestem pewna czy to wina autora, czy mnie
zawiodła koncentracja uwagi podczas książki, w każdym razie nie znam odpowiedzi
na to istotne pytanie. Jeśli ktoś odkrył tożsamość Grudy to bardzo proszę o
podzielenie się za mną tą wiedzą.
Zachęcam wszystkich do czytania, nie tylko tej
książki. Pozdrawiam i do rychłego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz